(Nie) dobra książka
Nawet wiosną
zdarzają się dni, kiedy leje i po powrocie z pracy jedyne co można zrobić to
kawę, aby potem zaszyć się na kanapie z książką w ręku. Lubię czytać książki, choć nie
zawsze mam chęć albo czas. Ciągle jeżdżę, załatwiam, w ładne dni korzystam z
tras rowerowych, więc dopiero gdy pogoda jest naprawdę niesprzyjająca sięgam po
jeden z tomów, który zalega mi na komodzie.
Wczoraj postanowiłam wrócić do książki "Królowa śniegu" Michaela Cunninghama. Autor znany i mocno reklamowany. Sama usłyszałam o jego książce w audycji radiowej, w której prowadzący mówił tak ciekawie o treści, bohaterach, przesłaniu, że słuchałam z napięciem i pragnieniem posiadania książki przez całą godzinę. Dostałam ją potem na święta zgodnie z życzeniem, zaczęłam czytać, dotarłam do połowy i tu zakończyłam. Teraz pół roku od momentu otrzymania paczki z książką wróciłam do treści i nadal nie mogę. Nawet nie odmawiam autorowi talentu do pisania, choć w przypadku amerykańskiej literatury zawsze jestem sceptyczna. Często dobrze zaczynają, a potem na tym się kończy. Niestety audycja w radiu a książka, okazały się być zupełnie dwoma różnymi światami.
Wczoraj postanowiłam wrócić do książki "Królowa śniegu" Michaela Cunninghama. Autor znany i mocno reklamowany. Sama usłyszałam o jego książce w audycji radiowej, w której prowadzący mówił tak ciekawie o treści, bohaterach, przesłaniu, że słuchałam z napięciem i pragnieniem posiadania książki przez całą godzinę. Dostałam ją potem na święta zgodnie z życzeniem, zaczęłam czytać, dotarłam do połowy i tu zakończyłam. Teraz pół roku od momentu otrzymania paczki z książką wróciłam do treści i nadal nie mogę. Nawet nie odmawiam autorowi talentu do pisania, choć w przypadku amerykańskiej literatury zawsze jestem sceptyczna. Często dobrze zaczynają, a potem na tym się kończy. Niestety audycja w radiu a książka, okazały się być zupełnie dwoma różnymi światami.
Książka, dla mnie
osobiście, była nudna. Nie wzruszyła mnie historia, którą autor opisał, żaden z
wątków, które miały być tragiczne, a bohaterowie nie dają się lubić. Do jednego
można poczuć nić sympatii, ale on nawet nie jest głównym bohaterem. W efekcie
po przeczytaniu całości czy raczej przemęczeniu się nad nią nie ma żadnego
współczucia, emocji, więzi, życzenia postaciom powodzenia. Chyba najgorsze
książki to takie, w których w ogóle nas nie obchodzi co się stanie z
występującymi tam osobami.